Ptysiek mi rośnie. Fakt nie ulegający wątpliwości. Już w zeszłym roku stwierdziłam, że jego łóżeczko jakby nieco się skurczyło i Dziecko nie może na nim spać tak jakby chciało (czytaj: rozwalając się na wszystkie strony). Z braku miejsca, czasu i innych przypadłości, nie mogłam się tym zająć do teraz.
Nareszcie nadarzyła się okazja. Rodziny nie ma, dzikie sprzątanie przyniosło pożądany skutek w postaci kilku dodatkowych metrów kwadratowych więc zakupiłam Ptysiastemu nowe wyrko. Zakup miał też i inny, ukryty cel, o którym w zasadzie powinnam pisać u siebie, ale tu pasuje tematycznie Otóż celem mojej rodziny jest wypchanie mnie z Ptyśkiem z mieszkania. Nowe łóżko jest więc moją bezsłowną deklaracją "tu jestem i tu zostanę, czy wam się to podoba, czy nie".
Łóżko jest piętrowe a na dolnym poziomie ma biurko i szafkę, czyli niezłe zagospodarowanie przestrzeni. Obawiałam się jednak, że Ptysiu, który jakby tak z lekka obawiał się wysokości, będzie chciał na nie włazić. Niby mówił, że tak, a deklaracje składał bardzo entuzjastyczne, ale kto tam wie jak będzie naprawdę.
Nie było tak źle. Od wczoraj wdrapał się na niebotyczne wysokości kilka razy i to z własnej inicjatywy. Mamusia w cichości ducha odetchnęła z ulgą. Zakup został jednogłośnie uznany za udany.
Przez nas, bo rodzinka może mieć na ten temat zupełnie odmienne zdanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powiem ci, że bardzo fajny kącik wyszedł i do nauki i do odpoczynku.
OdpowiedzUsuńTam na górze, to Ptyś , czy Ty?... Hehehhe.. ;D)))
Cześć Kumplu!
OdpowiedzUsuńAle masz fajne łóżko-ja zawsze chciałem takie mieć,ale mi się nie udało.
;)
fajny ten kacik wyszedl, sama bym taki chciala tylko gdzie by spal maz?
OdpowiedzUsuńMam nadzieje ze bedzie Cie wiecej.
Calusy