Blogger Layouts

wtorek, 26 lipca 2011

Dinozaury

Jak sam tytul bloga wskazuje, Dziecko moje uwielbia wymarle gady. Zaczelo sie to ze dwa lata temu i, jak wyczytalam gdzies w artykule dla rodzicow, jest "absolutnie normalnym etapem rozwoju i tak dalej, i tak dalej" (no, tego by tylko brakowalo zeby mi jakas nienormalnosc sugerowali!)

Popieralam ta pasje z ukrytego powodu - jak moze co niektorzy pamietaja, Ptysiek dlugo nie przejmowal sie komunikacja werbalna uzywajac podstawowych slow "bach", "mama" i ulubione "NIE". A nazwy roznych -zaurow to swietne cwiczenie wymowy. Dokladniej mowiac swietne cwiczenie by wykrecic sobie jezyk na lewa strone i zwiazac go w supelek.

Bomba dinozaurowa wybuchla gdy Ptysiek zaczal ogladac urocza kreskowke "Dinosaur Train". Kazdy z krotkich odcinkow przedstawial przygody rodziny Pteradontow i ich przybranego synka, malego Tyranozaura, imieniem Buddy, ktorzy jezdzac tytulowym pociagiem poznaja coraz to nowe rodzaje dinusiow. Ptysiek, wielbiciel  kolei, nie mogl sie temu oprzec. Gdybym miala wymyslec idealna bajke dla niego i dla mnie, nie zdolalabym chyba stworzyc niczego lepszego niz to co wyprodukowala stacja telewizyjna PBS.

Wszystko ma jednak swoja cene, i Mamusia, chcac nie chcac, aby dotrzymac kroku swojemu inteligentnemu Potomkowi, takze zaczela sie w kwestii dinusiow poduczac. Doszlo do tego ze urzadzalismy miedzy soba zgadywanki w stylu "jak sie nazywa miesozerca, ktory ma duzy pazur?" (deinonychus - dla niewtajemniczonych), albo "ptakopodobny dinozaur z Chin, ktory je owady?" (confuciusornis).

Wykorzystalam pasje Ptyska jeszcze w innym celu. W zerowce nauczyl sie wprawdzie mowic po angielsku z podziwu godna latwoscia, ale czytanie szlo mu jak krew z nosa (tfu, co za idiotyczne porownanie w stosunku do dziecka! Ciezko mu szlo, po prostu). W pierwszej klasie zrobilo sie jeszcze gorzej, bo co wieczor dzieci mialy przeczytac jakas krotka ksiazeczke. Maltretowalam Ptyska tym czytaniem ze swiadomoscia, ze tylko go zniechecam. W pewnej chwili poszlam po rozum do glowy i zamiast podsuwac mu bajki, wydlubalam z biblioteki proste ksiazeczki o dinozaurach, zwierzakach wszelkich, zjawiskach przyrody itp. Strzal w dziesiatke!!! Takie cosie, Ptysiek polykal i w mgnieniu oka nadrabial zaleglosci w czytaniu.

I wtedy popelnilam potworny blad, ktory wlecze sie za mna az do teraz. Podsunelam dziecku wierszyk pod tytulem "I want a dino for a pet". Wielbiciel dinozaurow nauczyl sie jej na pamiec i, oczywiscie, nie ma zamiaru odpuscic dopoki nie kupimy sobie jakiegos prehistorycznego gada. Niby wie ze to niekoniecznie mozliwe, ale doprowadza Mame do dreszczy wybierajac na przyklad najfajniejszego i najmniej uciazliwego z listy znanych mu dinozaurow, lub nalegajac zeby pojechac w jakies miejsce daleko na mapie, bo tam z pewnoscia maja sklepy z dinozaurami.

Choc to i tak jeszcze nie jest najwiekszym problemem, bo dinozaurow nawet w pieknej Hameryce nie sprzedaja na peczki.
Ale z czasem Ptysiek odpusci duze gady i przejdzie na duze ssaki.

Na przyklad slonie!!!



Obrazek z ukochanej bajki mojego Dziecka "Dinosaur Train"

poniedziałek, 25 lipca 2011

Tytulem wyjasnienia czyli jak to Poziomica Dziecko mania zarazila

Ptysiek, Dziecko moje najmilsze i jedyne, nie naogladalo sie Matki blogujacej, skoro blogowalam raczej w chwilach wolnych, lub pracujacych, a potem wcale.
O istnieniu blogow, tak waznych dla prawidlowego funkcjonowania jego Rodzicielki w tym swiecie, dowiedzial sie ze strony internetowej Brainpop (taka edukacyjno-rysunkowa stronka, ktora z pasja przeglada). Gdy zapytal czy tez moze miec bloga, zbieglo sie to w czasie z Mamusina tesknota do blogowego swiata i... plan utworzenia "dwubloga" powstal samorzutnie.
Ma tu byc o jego zainteresowaniach, snach i... gotowaniu. Niech mnie nikt o szczegoly nie zapytuje, bo sama jestem zdumiona. Patrze wiec z boku, z ogromna ciekawoscia, co z tego eksperymentu wyniknie i mam tylko nadzieje ze uda mi sie wszystko sumiennie zapisywac.